czwartek, 21 czerwca 2012

Na złość mamie

Mamu moja zawsze powtarza, że nie ładnie się chwalić - ale czasami potrzeba pochwalenia się jest większa od wpojonej karności. Dlatego dziś mam dzień na chwalenie się :) W końcu to mój blog - czyli moja piaskownica. Niah, niah, niah >D
A chwalę się tym oto cudem:
Prawda, że cudowne cudo? Owce uwielbiamy, owce z shamrockami (irlandzkimi, czylistnymi koniczynkami) uwielbiamy jeszcze bardziej - a już CZARNE owce z shamrockami, to w ogóle orgazm w trampkach. Do tego jest to chyba pierwszy kub mobilny, który nie nagrzewa mi się do czerwoności (tak, wiem, felerne jakieś były te poprzednie termiczki) i nie ulewa się jak niemowlęciu. Alleluja! Zakup został popełniony pod pretekstem powolnego szykowania się do szkoły. Bo przecież będę uprawiać od września zombizm stosowany, rano latając do szkoły, a wieczorami pracując - czarna owca z czarnym trunkiem będzie musiała robić za zestaw reanimacyjny.
Z wieści mniej lub bardziej interesujących - aczkolwiek przedramatycznych - wczoraj w nocy udało mi się zaliczyć rowerowego flaczka. Wracałam z roboty kiele tej pierwszej w nocy, i na zakręcie oraz ostatniej górce (tuż przy domu - chociaż tyle dobrego) przez wrzaski Trenta Reznora zaczęło przebijać się jakieś takie metaliczne charkotanie. Charczenie było mężnie wspomagane oporem pedałów i przedśmiertnym dygotaniem mojego mustanga. No i flak. Flak totalny. Co było tragedią o tyle wielką, że moja osobista złota rączka obecnie się chatkuje na drugim końcu wyspy, więc nie było komu naprawiać. Na szczęście rano udało mi się zlokalizować lokalny (he he, you see what I did there) sklep rowerowo-naprawczy (dzielący szlachetną nazwę z nazwiskiem mego lubego) i zawodowy wskrzeszacz rowerów wymienił dętkę za mizerną dychę,czym wprawił mnie w szampański nastrój - który jak można było zauważyć, zaowocował niewielkimi zakupami. 
Dlatego teraz oddam się rozpuście w postaci pochłaniania truskawkowego ciasta z McCafe, które też, paradoksalnie, serwuje najlepszą kawę sieciówkową w Irlandii (why, Costa, why?!). Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - a dupa rośnie :D

9 komentarze:

Moniach pisze...

A costa niedobra czy costy nie ma?

Edzik pisze...

Costa niedobra, co mi po prostu łamie serce :(

Adeenah pisze...

Ten komentarz nie będzie zawierał żadnej inteligentnej treści nadającej się do publikacji: jaka piękna owca z shamrockiem!!! <3

Edzik pisze...

Wiesz, Adeenah, ten wpis nie zawiera żadnej inteligentnej treści, a na celu ma sławienie wełnianej cudowności czworonożnych, czarnolicych piękności :) Bardzo mi miło, że zajrzałaś, tak btw :)

Adeenah pisze...

A mnie bardzo miło, że znalazłam się na tym ładnym pasku po prawej. Mam zamiar zaglądać częściej, w związku z czym umieściłam Cię na moim ładnym pasku po lewej. Tylko mam nadzieję, że będziesz pisać, bo naprawdę uwielbiam czytać o Irlandii i podziwiać shamrocki :)

Edzik pisze...

To jest nas dwie - też mam nadzieję,że będę pisać, bo zwykle mam słomiany zapał do wszystkiego. Ale mnie inspirujesz codziennymi updejtami i tematyką, więc może dobrze wpłyniesz na moje lenistwo :P To taka trochę grupa wzajemnego wsparcia blogaskowego :D I od razu milej!

Adeenah pisze...

Wiesz z czym mi się to kojarzy? ....

- Dzień dobry. Jestem Adeenah i prowadzę bloga.
- (chórek) Witaj Adeenah!
- Od miesiąca nie pominęłam ani jednej notki!
- (oklaski)

:)

Edzik pisze...

Zapomniałaś dodać - i głęboka cisza wyrażająca jeszcze głębszą zazdrość względem systematyczności. Ja sama teraz w pocie czoła tworzę notkę turystyczno-promocyjną :P

Adeenah pisze...

Ciekawe co tam usmażysz z literek. Ta moja systematyczność jest jednak trochę pozorna - ile to już razy nie chciało mi się pisać i wstawiałam obrazki z Dalekami... na szczęście ludzie, którzy do mnie zaglądają kochają Daleków i mi wybaczają :)

Prześlij komentarz

 
Copyright (c) 2010 W pogoni za rozumem. Design by WPThemes Expert
Themes By Buy My Themes And Cheap Conveyancing.