wtorek, 1 czerwca 2010

Trudne początki

- Wiesz, właściwie to to, co robisz - a konkretniej to, czego nie robisz, jest żałosne - powiedziała, pogardliwie wydymając usta. - Jeszcze raz, jak to nazywasz?
- To się nazywa auto-anarchizm - odburknęłam nie podnosząc twarzy z biurka. Nie mogłam już patrzeć na migający kursor na pustej stronie. Prychnięcie, które usłyszałam w najmniejszym stopniu nie pomogło w mobilizacji. W odpowiedzi po prostu westchnęłam. - To nie tak, że mi się nie chce. Po prostu nie mogę zacząć, nie mogę się zmusić do systematyczności. Nie mam nawyku. A przecież nie dam rady bez tego cholernego nawyku.
- Ty nigdy nie masz nawyku. Za to do perfekcji opanowałaś umiejętność tworzenia teorii potrzebnych do pokrętnych wyjaśnień dlaczego nie chce Ci się ruszyć dupy i wreszcie czegoś ze sobą zrobić. Pisz. - nagląco szturchnęła mnie w ramię. - Pisz, bo przed tobą miesiące wypluwania z siebie marnych tekstów, a potem lata przeciętnych, aż się nie nauczysz. Spróbuj na razie
chociaż raz na tydzień napisać coś krótkiego .
Z czołem nie odklejającym się od drewnianego blatu, położyłam dłoń na klawiaturze, bezmyślnie naciskając szereg klawiszy.
- To się nie uda. Tak samo było z pisaniem dziennika czy czymkolwiek innym. Nigdy nie wychodzi.
- Pisz - powiedziała jakby łagodniej, przesuwając palcami po moich włosach.
Wiedziałam,że się uśmiecha. Oczywiście, że nie widziałam jej twarzy - nawet gdybym nie leżała na biurku, ze spojrzeniem utkwionym w plamie atramentu i tak bym jej nie zobaczyła. Przecież nikt nie widzi swojego alter ego, prawda...?


0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Copyright (c) 2010 W pogoni za rozumem. Design by WPThemes Expert
Themes By Buy My Themes And Cheap Conveyancing.