Dawno mnie tu nie było - jak zwykle można by rzec. No ale próbuję, twardo próbuję nie dać umrzeć temu zakurzonemu kącikowi, który miał być czymś fajnym, a na razie jest niezdefiniowaną kupką pajęczyn i pustych kartek. To tyle jeśli chodzi o wstęp, czas przejść do notki właściwej.
Dzisiaj będzie o Irlandczykach. Irlandczykach 'ze wsi' z którymi miałam co nieco do czynienia w county Clare. A dlaczego tak specyficznie? Ano dlatego, że tak jak w większości krajów - inna mentalność od stolycy, inne podejście do życia, mniejsze zabieganie i większe zacofanie - tym razem w pozytywnym wydźwięku tego zwrotu.
O gburach i burakach może kiedy indziej, dzisiaj o tym, co podnosi mnie na duchu i sprawia, że magia Irlandii którą sobie wyobrażałam w skrytości ducha zaczyna żyć i wesoło fikać.
Kiedyś, dawno temu, jak to sami Irlandczycy zauważają i jak w książkach można przeczytać, normalnym widokiem byli ludzie rozmawiający ze sobą na ulicach - tak po prostu, bez celu. Irlandczycy to rozmowny naród, który godzinami potrafi rozprawiać na - dosłownie - każdy temat - najlepiej z kuflem jakiegoś trunku w garści.
Nie wiem, czy wszyscy mają takie doświadczenia, ale w Polsce czegoś takiego nie zaobserwowałam... Owszem, widzimy wszędzie grupy mniej lub bardziej zaprzyjaźnionych osób, ale raczej nie widać żywych dysput między zupełnie obcymi ludźmi.
A w Irlandii? A w Irlandii idąc ulicą ni stąd ni zowąd starszy pan (prawie taki jak na zdjęciu) uchyla na mój widok kapelutka i mów "Hello, how are you?". Odruchowo stwierdzam, że musiał mnie z kimś pomylić. A jednak nie... Staruszek wymienia ze mną uwagi na temat pogody, życzy udanego dnia i ogólnie pozostawia mnie w bardzo dobrym nastroju. Takich przygód miałam bardzo dużo - krótszych i dłuższych. Przyzwyczajona już jestem do tego, że spacerując po klifach wszyscy się pozdrawiają, uśmiechają do siebie... To takie... Niecodzienne i miłe. Taka bezcelowa życzliwość.
Młode pokolenie rośnie, w dresach, gburowate i zbuntowane. A starsze, chociaż posiwiałe i pełne zmarszczek, dalej rozsiewa tę osławioną magię. Przywołuje historie o wozach trzęsących się na wąskich, krętych drogach, owcach zajmujących oba pasy (to akurat dalej spotykane), ludziach stojących przy murkach pogrążonych w pogawędkach. Piękny obrazek. Pocztówka. Jak to dobrze, że czasami można wejść do takiej pocztówki i się nią zachłysnąć.
I właśnie dlatego już nie mogę się doczekać długiego weekendu, kiedy pojadę do mojej małej, zacofanej wioski i będę mogła porozmawiać z zaprzyjaźnioną już, starszą generacją.
Nie wiem, czy potraficie poczuć to ciepełko, które mnie tak ekscytuje - jeśli nie, to życzę Wam, żeby Wam kiedyś, zupełnie bezcelowo, życzono z całego serca miłego dnia :)
8 komentarze:
Po pierwsze,pisz kiedy chcesz. Chyba, że chcesz zostać topową blogerką, wtedy rzeczywiście posty powinny być codziennie i sugeruję zmienić tematykę - na kosmetyki ;).
Po drugie, cieszę się, że to nie tylko pocztówki i ten świat istnieje. No bo co to za Irlandia bez magii:)?
W Polsce takie dysputy widziałam na wsi, ale między znajomymi, tam nie przepadają za obcymi.
Czekam na kolejną notkę :)
Po pierwsze, droga Sumire - dzięki za pierwszy ever komentarz :P To takie miłe, że jednak ktoś mnie czyta ;)
A poza tym - to nie chodzi o to, żeby być PRAWDZIWĄ blogerką - tylko o systematyczność z której brakiem walczę od... well, zawsze ;) Wiesz, to taka nieudana próba pokonania samej siebie. I przy okazji wyrabianie nawyku pisania, bo to zawsze jest pożądane.
A co do wsi, to właśnie o to chodzi - o tę życzliwość do obcego. To żaden wysiłek być miłym dla znajomych ;)
Skoro sama dałaś mi adres, to jak miałam nie skorzystać? :)
Tak czy siak - miło! :D
Zazdroszczam. Zazdroszczam Irlandii i tych pokrzepiających chwil.
I em... pisz, pisz. :P Ja wspieram każdą Twoją inicjatywę pisarską i mam nadzieje, ze zapomiany już "Nie Szary" kiedyś odżyje. :P
Nawet nie wiem, gdzie teraz ten "Nie Szary" jest - mam nadzieję, że nie poszedł się kochać razem z dyskiem :/ Anyhow... A Ty masz li blog? :P
No mam nadzieje, że się znajdzie. :P
W trakcie zakładania, ale wątpie by jego tematyka Cie zainteresowała. :p
Oj tam, oj tam - a może jednak? :P
Prześlij komentarz